W każdej sekundzie, jesteśmy zanurzani w strumieniu przekazu, który tworzy świat bogaty w coraz krócej żyjące informacje, świat coraz uboższy w uwagę. Ponad 7,6 miliardów istnień generuje nowe komunikaty, które walczą o spojrzenie.

Zostaliśmy tak zaprogramowani by od wczesnego dzieciństwa przyswajać i gromadzić treści. 130 milionów komórek siatkówki naszego oka wychwytuje promienie otaczającej nas rzeczywistości. Światło uchwycone przez oko, przetransportowane nerwem wzrokowym dociera do ośrodka wzrokowego w mózgu — tutaj informacje są składane, tworząc wrażenie wzrokowe, którego doświadczamy. Nie możemy jednak przetwarzać wszystkiego — mózg rozpoczyna sortowanie. Szybko wychwytuje informacje trywialne, natomiast to co odbiera jako interesujące i istotne, zostaje ocenione według hierarchii ważności. Komunikat niechlujnie stworzony, byle jak odebrany, z założenia wykreowany po to byle gdzieś dotrzeć, byle coś spowodować, albo i nie — szybko ginie w odmętach pamięci.

Znaki znaczą dowolnie lub w ogóle nie znaczą, pokazując jedynie swoje zakodowane upostaciowanie. — prof. dr hab. Jerzy Olek

Nieład, chaos, niechlujstwo to twory nadmiaru, zrodzonego z dynamicznego chaosu technologii mediów, komunikacji i kodów obrazu. Potencjalnych doznań jest zbyt wiele, ponieważ niemal każdy jest zarazem twórcą, tworzywem i widzem. Każdy — amator i profesjonalista, młodszy czy starszy, odkrywczy czy wtórny — znajduje w sieciach przestrzeń do prezentacji. W internecie nie istnieje problem przestrzeni wystawienniczej, powoduje to, że w sposób nieograniczonymi pojemnością rośnie w nim oferta wszelakich dóbr kultury, do których można dotrzeć i które można skonsumować, przekonstruować, przerobić, dopisać coś do nich, stworzyć coś w oparciu albo w odpowiedzi na nie. Wszystkiego pojawia się coraz więcej i więcej,  przy akompaniamencie zaniku szeroko rozumianych instytucji recenzyjnych, które niegdyś stanowiły wyraźne sito, sortujące za nas informacje istotne, warte uwagi i te błahe, bezwartościowe. Zamiast nich multiplikują się mini-eksperci co według Toma Nicholsa, pośrednio i na razie, na szczęście ironicznie, powoduje agonię wiedzy i śmierć elit.

Google, Wikipedia, blogi – wszystko to sprzyja zanikowi jakiejkolwiek granicy między profesjonalistami a laikami, uczniami a nauczycielami, znawcami a poszukującymi, czyli innymi słowy między tymi, którzy coś osiągnęli na danym polu, a tymi, którzy tego nie dokonali.

Brak autorytetów, lub też nietrafne wynoszenie na piedestał pseudo-autorytetów zabiera nam narzędzia, które mogły wspomóc nas w eliminacji rzeczy niekoniecznych, wspomóc w wyraźnym nakreśleniu ram amatorszczyzny czy też wesprzeć nas w dostrzeżeniu wyższych walorów estetycznych w świecie. Bez wsparcia gubimy się, obojętniejemy. Zbyt duży wybór w świecie pełnym konsumpcji tworzy dewaluacje — przekleństwo niemożliwości dokonania wyboru czy krótki żywot rzeczy martwych. Wewnętrzny konflikt rodzi agresję i niemoc, która upraszcza wizję świata, przesiewa coraz skrajniej informacje. Fundamentalizm informacyjny staje się chlebem powszednim i pożywką dla zjawiska Fake Newsów. Nadmiar to wielopoziomowa multiplikacja w obszarze kultury — pozorne zmiany formy, krzyczące nowością, kryją te same powtarzalne banały, nadmierna ich ilość stwarza chaos, który utrudnia nam, odbiorcom rozpoznanie tego, co jest dla nas obiektywnie istotne. Zalew informacji powoduje ignorowanie tych spośród nich, które mogą istotnie wpłynąć na nasze życie, które coś znaczą. Nadmiar ten zwiększa pole codziennych iluzji. Niczym badani
w eksperymencie Chabris i Simonsa z 1999 roku nie dostrzegamy już goryli przechadzających się swobodnie po boisku. Bez uwagi (atencji) świat wizualny nie jest postrzegany — jest to zjawisko ślepoty pozauwagowej (Inattentional blindness), która świadczy o naszej ekonomii poznawczej — skupiając uwagę na informacjach istotnych, jednocześnie odrzucamy te mniej istotne, dzięki temu nasz umysł odpoczywa.

Poziom komplikacji systemów abstrakcyjnych, w których zmuszeni jesteśmy żyć stale rośnie a nasze zdolności poznawcze maleją. Tracimy kontrolę zarówno w procesie produkcji nowych komunikatów, jak i w procesie konsumpcji treści. Na sile przybierają trendy multi-taskingu, które stają się nie tylko normą w pracy czy w życiu, ale także w percepcji świata. Coraz powszechniejsze jest konsumowanie treści z dwóch lub więcej monitorów, jednocześnie (telewizja, smartphone, laptop) w opozycji do tego pojawia się systematyczna uwaga częściowa — To be busy, to be connected, is to be alive, to be recognized, and to matter. Zjawisko to w nadmiernej ilości może doprowadzać do tzw. Technostresu. 

Mając na uwadze brak autorytetów, lub wynoszenie na piedestał tych niewłaściwych autorytetów, trudno w kulturze nadmiaru o doskonałość. Coraz mniejsza pula ludzi oczekuje tej doskonałości w świecie wizualnym. W tym całym zgiełku i szumie wyrasta co prawda potrzeba koncentracji, zawężenia horyzontów i specjalizacji, ale jest ona niewielkim dyskursem w gąszczu innych dominujących zjawisk kultury. 

Chcemy uciec — tworzyć azyle wizualne, strefy odpoczynku dla oczu, stawiać niewidzialne-widzialne bariery w tkankach miasta chroniące nas przed zasypem reklam, ale nie potrafimy.

Prostota i walka z nadmiarem powinna stać się naszą nową odpowiedzialnością.